SPĘTANI PRZEZNACZENIEM, wyczekiwany finał losów Cyry i Akosa,
to pełna niezwykłych wyobrażeń historia o nadziei, walce i miłości, rozgrywana w kosmicznym uniwersum.
VERONICA ROTH – mając 21 lat, zadebiutowała cyklem NIEZGODNA, który stał się światowym hitem. Każda książka autorki gości na listach bestsellerów „New York Timesa”, „Wall Street Journal” czy „USA Today”. Wszystkie zostały przetłumaczone na ponad 30 języków i odniosły międzynarodowy sukces. Czytelnicy Goodreads dwukrotnie wybrali powieść Veroniki Roth jako ulubioną książkę roku w kategorii Young Adult Fantasy & Science Fiction. Autorka już doczekała się trzech hollywoodzkich ekranizacji.
Jak narodził się pomysł na „Naznaczonych śmiercią”?
Zarys historii chodził mi po głowie od bardzo dawna. Pewnie od czasów, kiedy byłam nastolatką. Najbardziej pociągała mnie historia Akosa – to, że został uprowadzony z domu i musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wśród obcych ludzi i nieznanych obyczajów. Oczywiście ten pomysł z czasem nabrał zupełnie nowych kształtów, ale jego rdzeń się nie zmienił.
A jaka jest największa różnicą pomiędzy serią „Niezgodna” a tą z cyklu „Naznaczeni śmiercią”?
Dla mnie najważniejszą różnicę stanowi bogactwo przedstawionego świata, jego szczegółowość. Opowieść Tris była bardzo oszczędna, ona ciągle przed czymś uciekała i w związku z tym nie miała czasu, by badać i opisywać. W „Naznaczonych śmiercią” bohaterowie mają więcej czasu na podziwianie i odkrywanie. Przechodzą wiele prób, ale szukają też przygód.
Czy istnieją jakieś podobieństwa między Tris a Cyrą?
Zdecydowanie. To nieustraszone kobiety o ciętych językach, posiadające pewne wyjątkowe cechy fizyczne. U Cyry są one naturalne, zaś Tris musi nad nimi pracować. Poza tym obie są nieco lekkomyślne. Największą różnicą wydaje mi się jednak to, że Tris jest dziewczyną bezinteresowną, czyli osobą myślącą o dobrze ogółu. Cyra skupia się na tym, co jest dobre dla Cyry. Brzmi to kiepsko, ale czasami warto zadbać o siebie. Tym bardziej, że ona wcale nie nazwałaby się bohaterką.
A która z postaci najbardziej przypomina panią?
Nie jestem pewna. Wydaje mi się, że wszyscy bohaterowie mają coś ze mnie, czasami lepszego, innym razem gorszego.
Co właściwie oznacza tytuł cyklu?
Naznaczenie śmiercią pojawia się w wypowiedziach bohaterów. Chodzi tu o rytuał, który odprawia się po odebraniu komuś życia lub zaznaniu bolesnej straty. Chodzi więc o ważne dla człowieka wydarzenie, rodzaj transformacji. Tytuł odzwierciedla historię, oddaje jej sens.
Moce Cyry mają olbrzymi wpływ na otaczających ją ludzi. Ale jednocześnie dziewczyna cierpi z ich powodu. Jak wielką trudność sprawiło stworzenie tego typu bohaterki i skąd czerpała pani inspiracje?
We wczesnej wersji powieści Cyra była postacią poboczną, nie główną bohaterką. Dlatego nie miałam z wymyśleniem jej żadnych problemów. Później jej rola urosła w sposób naturalny, w miarę rozwoju samego pomysłu. Jej dar miał w tym spory udział – chciałam pokazać wszystkie jego aspekty, wyjaśnić, w jaki sposób chroni ją przed bratem, jak czyni ją potężną, ale i bezsilną, jak wpływa na jej niską samoocenę i tak dalej. W przypadku Cyry bardziej niż w przypadku innych bohaterów dar i osobowość tworzą jedną całość.
Prócz Akosa, kolejnego głównego bohatera, kogo jeszcze uznałaby pani za ważnego dla opowieści? Najbardziej zabawnego lub interesującego? Kogo lubi pani najbardziej?
Cóż, zdecydowanie Cyrę. Jestem nią zafascynowana, zwłaszcza jej mrocznym poczuciem humoru. Poza nią i Akosem bardzo lubię Tekę, która stała się sojuszniczką Cyry. Kiedy pisałam sceny z jej udziałem, wstępowała we mnie nowa ożywcza energia. Dziewczyna bywa nieco cierpka i zrzędliwa, ale jest spostrzegawcza i bardzo zdolna. Lubię takie połączenie cech.
W książkach opisuje pani miejsca, w których okrutne rządy podporządkowały sobie całe narody. Czy uważa pani, że to, co się dzieje w naszym świecie, też może się tak skończyć?
Nie sądzę, byśmy musieli patrzeć w przyszłość. Już dziś istnieją okrutne rządy, które podporządkowały sobie całe narody. Należy zwracać uwagę na to, komu oddajemy władzę, i szukać sposobów udzielenia pomocy ludziom, którzy cierpią z powodu takich sytuacji. Świat nie jest łatwy, ale należy do nas wszystkich.
Czy podczas pisania książki wie pani, co się dalej wydarzy, czy też górę bierze improwizacja?
To zależy od tego, nad czym pracuję. Obecnie staram się zaplanować swoje powieści. Zaczynam więc od zarysu historii, ale w miarę pisania potrafię go zmienić, jeśli coś mi nie gra. Czasami mój plan jest niekompletny i pozostawiam sobie miejsce na improwizację.
Co dały pani jako autorce poprzednie książki?
Cóż, sporo się nauczyłam dzięki „Niezgodnej”. Sądzę, że stałam się lepszą pisarką. Jednak opisany w tym cyklu świat był bardzo klaustrofobiczny. Musiał taki być, ponieważ dystopie są z natury odizolowane, zamknięte w ciasnych pudełkach. Teraz chciałam stworzyć ich przeciwieństwo, otwarty, szeroki i różnorodny świat.
Sporo pani podróżowała, promując „Niezgodną”. Czy doświadczenia z podróży wpłynęły na świat, który stworzyła pani w serii „Naznaczeni śmiercią”?
Zdecydowanie! Przede wszystkim chciałam pokazać, że żadna kultura nie jest monolitem. Każda występuje w wielu wariantach. Istnieją chociażby różnice regionalne, różne wierzenia religijne i tak dalej. Łatwo jest stworzyć w powieści świat, którego kulturę można sprowadzić do paru cech i która wydaje się wewnętrznie spójna. Ale prawda tak nie wygląda.
Co przyciągnęło panią do science-fiction?
Pokochałam ten gatunek już w dzieciństwie. Powieści realistyczne aż tak mocno na mnie nie oddziaływały. Po prostu wolałam czytać o przygodach w innych światach, o problemach, które nie przypominały moich. Mam jednak świadomość, że w zarówno w science-fiction, jak i w fantasy, można opisywać prawdziwe emocje i problemy, zachowując przy tym bezpieczny dystans. Pisząc, mogę pomóc ludziom zmierzyć się z wyzwaniami w środowisku, które wydaje im się bezpieczne. To naprawdę istotna rzecz.