Opis
Drugi tom jednej z najbardziej poczytnych serii na wattpadzie!
Tessa o’Connell za chwilę zacznie pierwszy rok studiów. Zakochana po uszy, a nawet jeszcze bardziej, ma nadzieję, że w college’u rozwinie skrzydła. Okazuje się jednak, że nowy początek to nie bułka z masłem, zwłaszcza gdy na wymarzone studia zabiera się nie tylko chłopaka i torbę ciuchów, ale również lwią część dawnych problemów.
Kiedy mało co idzie zgodnie z planem, a najbliżsi zastawiają na ciebie pułapki, łatwo stracić grunt pod nogami. Czy facet, który chciał chronić Tessę przed całym światem zdoła uchronić ją przed samą sobą? I jakiej ilości KitKatów oraz truskawkowych lodów będzie potrzebował, by zapewnić miłość swojego życia, że, mimo kłopotów, nieporozumień i zastępów długonogich studentek, nigdzie się nie wybiera?
Blair Holden, Bad Boy’s Girl 2
fragment
Zaczynam nienawidzić rudych jak jakiś psychopata
Z czasem jest taka zabawna sprawa: on ma cię w dupie. Nie obchodzi
go, że roztrzaskałaś się na tyle kawałków, że nie możesz się na nowo
posklejać. Nie obchodzi go, że cierpisz z powodu tak ogromnej straty,
że ilekroć nabierasz tchu, boli cię serce. Nie, czas ma na to wylane.
Biegnie, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Możesz sobie chcieć
zastygnąć w bezruchu, w jednym, określonym stanie, ale to tak nie
działa. Czas ma w rzyci, że nie jesteś gotowa, by ruszyć dalej. Leje na
to, że nie możesz zmusić się, by zrobić coś tylko dlatego, że jest na to
odpowiednia pora.
Nie interesuje go cierpienie sprawiające, że drętwieje całe ciało.
Tik-tak, tik-tak, czas płynie nieubłaganie i zmusza cię, byś dotrzymywała
mu kroku.
Więc to robię.
Po jakimś, nomen omen, czasie, rzecz jasna.
* * *
Tydzień później
Przez ostatni tydzień ja i łóżko staliśmy się najbliższymi kumplami.
Gdyby was to interesowało, to, owszem, nie rozstajemy się ani na
chwilę. Mieliśmy jechać na wycieczkę. Wszyscy. Megan, Alex, Beth,
Travis, ja i… on.
Przyjaciele nie chcą jechać beze mnie.
Mówiłam im, żeby tak zrobili. Że potrzebuję trochę czasu, żeby sobie
wszystko poukładać. Miałam nadzieję, że uwierzą, że nic mi nie
jest, ale oni na serio się o mnie troszczą. Tak więc przejrzeli mnie na
wylot i odwołali wyjazd. Jakby tego było mało, Megan i Alex pożarli się
z mojego powodu. To właśnie jest niebezpieczne w randkowaniu wewnątrz
grupy. Kiedy przychodzi chwila rozstania, reszta, choć wcale
tego nie chce, musi opowiedzieć się po którejś ze stron.
Słowo „zerwanie” odbija się echem w mojej głowie, jednak, jak
zawsze, staram się je zagłuszyć. Zazwyczaj w takich chwilach płaczę.
Teraz również czuję napływające do oczu łzy, ale mam już naprawdę
dość szlochania. Nie chcę być taka. Nie chcę być laską, która przez
tydzień nie wyłazi z łóżka. Nie chcę być dziewczyną, która odpycha
od siebie najbliższych. Nie chcę być przyczyną, dla której żrą się moi
przyjaciele. Nie chcę cierpieć z powodu faceta.
Ale to właśnie robię.
Kiedy na nowo zjawił się w moim życiu, obiecałam sobie, że nie
pozwolę, by jakiś chłopak stał się dla mnie całym światem. Nie po raz
kolejny. Choć w sumie bardziej niż o niego, chodziło mi o Jaya. Pozwoliłam
zawładnąć mężczyźnie swoimi emocjami, bo nie sądziłam, że
kiedykolwiek aż tak bardzo mnie zrani. Więc wpadłam po uszy. A teraz
on odszedł, a ja nadal jestem tą tępą laską, która czuje za dużo.
Naciągam kołdrę na głowę, zaciskam powieki i modlę się, by sen
nadszedł jak najszybciej. Kiedy śpię, jestem bezpieczna i nic mnie nie
boli. Kiedy się budzę, wszystko wraca i jest jeszcze gorzej niż wcześniej.
* * *
Dwa tygodnie później
Podobno codziennie do mnie przychodzi, a oni codziennie go odsyłają.
Beth mówi, że pierwszego dnia Travis podbił mu oko i że by-
łoby jeszcze gorzej, gdyby go nie powstrzymała. Wspomina również,
że się nie bronił. W ogóle. Po prostu stał i pozwalał mojemu bratu
okładać się pięściami. Na tę wieść moje serce drgnęło. Wciąż jestem
odrętwiała, gdy jednak widzę oczyma wyobraźni tę scenę, zaczynam
coś czuć. Nie chcę tego. Nie chcę czuć. Wolę obojętność.
Beth nie ma pojęcia, że dzień w dzień widzę, jak on odchodzi.
Trzaska drzwiami, jakby chciał zakomunikować mi, że tu był. Słysząc
huk, zwlekam się z łóżka i spoglądam przez okno. On przystaje,
zawsze w tym samym miejscu, na jakieś dziesięć sekund, a potem
odchodzi. Raz, na samym początku, widziałam, jak opadł na kolana,
a jego ramiona trzęsły się od płaczu. Niemal się złamałam. Niemal,
bo przypomniałam sobie bezmiar bólu, który mi sprawił i który bez
trudu mógłby sprawić mi ponownie.
To wystarczyło, żebym wróciła do swojej kryjówki.
Teraz więc muszę udawać, że mi nie zależy. Okłamuję przyjaciół,
a co ważniejsze, również samą siebie. Nienawidzę się za to, że w ogóle
o nim myślę. On przecież nie myślał o mnie, kiedy…
Nie.
Nie będę do tego wracać. Przemieliłam to raz i drugi, i trzeci,
i już dość. Było, minęło. Nie mogę uzależniać od niego wszystkiego.
Mówi się, że nastoletnia miłość przychodzi i odchodzi, że wcale nie
jest tak wielka i mocna, jak to sobie wyobrażasz. Popadanie w tak
gigantycznego doła z powodu związku, który mógłby nie przetrwać
kolejnych kilku miesięcy, wydaje się naiwne i głupie, prawda?
Nie umiem się z tym zgodzić. To, co łączyło mnie z Cole’em, było
czymś więcej. Czułam się, jakby to nie było szczenięce zauroczenie,
ale związek na całe życie.
Czułam. Czas przeszły. Mam nadzieję, że zauważyliście.
A słyszycie ten dźwięk? To znowu pęka moje biedne serce.
W tym tygodniu pojawia się Jay. Najpierw pojawia się raz, potem
wraca. Coraz częściej. Chyba załapał wreszcie, jak się czuję. No
i nabrał taktu.
Jego pierwsza wizyta? Naprawdę doceniłam, że nie skrzywił się
z niechęcią, zastając mnie w łóżku, wyglądającą jak bezdomna. Nie
kąpałam się od kilku dni i mogłam sobie tylko wyobrażać, jakie roztaczałam
aromaty, moja piżamka zaś nie pochodziła z salonu Victoria’s
Secret. Oczy Jaya rozszerzyły się na nanosekundę, jednak szybko
przybrał neutralny wyraz twarzy i usiadł na fotelu po mojej lewej
stronie. Oglądałam akurat Nie z tego świata, bo jedyne, na co miałam
ochotę, to krew i flaki.
Milczeliśmy przez długą chwilę, aż wreszcie Jay otworzył usta. Pomyślałam,
że jeśli choć słowem wspomni swojego brata albo nawiąże
do tego, co się stało, poproszę Travisa, żeby wywalił go na zbity pysk.
Ale Jay mnie zaskoczył.
– Który to sezon? – zapytał. – Przestałem to oglądać chyba z rok
temu.
Bracia Stone zawsze znajdą sposób, żeby zrobić coś niespodziewanego,
nieprawdaż?
* * *
Trzy tygodnie później
Zerwanie ma kilka pozytywnych aspektów. Kiedy próbujesz nie cierpieć
i nie poddawać się bolesnym, nawiedzającym cię niczym wyjątkowo
uparte duchy wspomnieniom, szukasz sobie alternatywnych zajęć.
Bardzo, ale to bardzo potrzebowałam czegoś, żeby nie myśleć, zmusiłam
się więc do pracy. Zbliżały się egzaminy, uczyłam się zatem do upadłego.
Można by pomyśleć, że w stanie totalnego doła nauka to ostatnie, na co
człowiek ma ochotę.
Pudło.
Uczę się. Uczę się więcej niż kiedykolwiek wcześniej. W tej chwili
nawet Megan zaczyna fiksować, a przecież była gotowa do testów już
trzy miesiące temu. Mimo to przez cały tydzień egzaminów nie może
spać. Ciągle przesiaduje w bibliotece, gotowa jechać na samej kawie,
póki nie dostanie z każdego przedmiotu przynajmniej 5+.
A ja jestem jeszcze gorsza, więc śmiało, nazywajcie mnie wariatką.
Gdy tylko zasnę, śni mi się coś, przez co budzę się zlana potem.
W kółko ten sam koszmar. Erica i on, pocałunki, splecione ciała i wyczynowe
macanki. Wstając z łóżka płaczę, chrzanię więc koncepcję
zdrowego, ośmiogodzinnego wypoczynku. Stawiam na drzemki.
Dwu-, maksymalnie trzygodzinne.
Przez resztę czasu wkuwam.
Tydzień przed pierwszym egzaminem mam ochotę paść na kolana
i zwinąć się w kłębek, bo wiem, że kiedy testy dobiegną końca,
wreszcie dojdzie do spotkania.